sobota, 8 października 2016

OSTATNI POST !!!!

Uwaga ! Moi drodzy ! Jest to ostatni post na tym blogu, na tej watasze !
Z powodu braku osób itd. wataha zostaje OFICJALNIE ZAMKNIĘTA !
Dziękuję wszystkim którzy tutaj byli i pisali z nami !

środa, 14 września 2016

Aelin C.D Metis


Co prawda wparowałam do domu mając nadzieję, że Metis właśnie tu się skierował. Wbiegłam szybko sprawdzając każde pomieszczenie. Chciałam spytać Solari czy przepadkiem na niego nie wpadła. Moje rozczarowanie było duże, bo jej pokój był równie pusty jak reszta. 

Zostało tylko jedno miejsce które nie sprawdziłam. Jego pokój. Mój oddech był nierówny. Co jeśli coś mu się stanie?

Starając się stłumić te myśli ruszyłam w stronę jego pokoju. Mając nadzieję, że właśnie tam go spotkam.

Światło w jego pokoju świeciło się, jednak drzwi były zamknięte. Nie chcąc znów biegać za nim usiadłam przy drzwiach. Słuchałam jak opowiada swoją historię, bardziej ufając Solari niż mi. Poczułam ukłucie zazdrości. Już chciałam odejść, gdy usłyszałam słowa które mną wstrząsnęły. 

-I tak trafiłem na Aelin...Zakochałem się...Znalazłem nowy dom...K-kiedy ona...Kiedy ona wtedy mnie odrzuciła...Ja...Ja...- usłyszałam kolejny szloch wydobywający się z jego pyszczka i nie dałam już rady. 

Odrzuciłam go? Ale jak?   ~Idiotko! A WODA TO CO?!~ Głos w mojej głowie krzyczał tak głośno, że myślałam iż stracę słuch. 

-Metis...- mój słaby głos rozniósł się co mnie strasznie zdziwiło. Nieświadomie się wydałam. 

Otworzyłam drzwi do jego pokoju i weszłam czując piekące oczy. Pod powiekami czułam łzy które chciały się wydostać na zewnątrz. Szybko mrugałam oczami. Solari posłała mi lekki uśmiech z wypisaną miną "Napraw to, albo Cię zabiję". Chwilę później ulotniła się zostawiając mnie samą z Metisem. Mój wzrok wlepiony był w podłogę. Zdawała się w tej chwili bardzo interesująca. 

-Nie myślałam, że uznasz to za odrzucenie...Mets...Ja...Myślę, że się zakochałam...- mój głos załamał się na chwilę- Myślę, że zakochałam się w tobie. Nie chcę Cię stracić...- powiedziałam to na tyle cicho, że sama ledwo to słyszałam. Nie podnosiłam wzroku... 

Naprawdę go pokochałam. Każdy drobiazg... Jego zawsze ciepłe ciało, cudowne czarno- brązowe futro z jaśniejszymi fragmentami, jego jasne oczy, pogodny uśmiech, wzory na jego futrze, jak się poruszał... Wszystko ciągnęło mnie jak niewidzialne sznurki tylko w jego stronę... Reszta stawała się mniej ważna...

Nie wiedząc sama co robię, odwróciłam się. Podniosłam wzrok na drzwi.

-Jest już późno, powinnam już iść... Dobranoc Metisie. 

Po wypowiedzeniu tych słów uciekłam, niczym spłoszony zając w stronę swojego pokoju. Weszłam szybko nawet nie zapalając niczego. Położyłam się w łóżku wiedząc, że i tak nie zasnę. Moje myśli zjechały trochę na inną ścieżkę...

(Metis ?)

wtorek, 13 września 2016

Metis C.D Aelin

Myślałem że wilczyca w końcu sobie pójdzie, ale jednak nic takiego się nie stało. Westchnąłem głośno. Nie chciałem z nią rozmawiać. Nie teraz. Szybko wyminąłem Aelin i wybiegłem z jaskini.

- Metis ! - Usłyszałem za sobą głos wadery. Zacząłem biec w stronę domu. Kiedy znalazłem się przed dziurą wskoczyłem do niej. Szybko wbiegłem do mojego pokoju i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Po kilkunastu minutach usłyszałem pukanie do drzwi.

- Metis, to ja, otwórz. - Usłyszałem za drzwiami głos Solari. Zeskoczyłem z łóżka i otworzyłem drzwi. Stała tam szara wadera. Jej niebieskie oczy skanowały mnie od góry do dołu tak jak przy naszym pierwszym spotkaniu.

- Wejdź. - Mruknąłem otwierając szerzej drzwi i wpuszczając waderę do środka. Kiedy weszła zamknąłem za nią drzwi.

- Co się dzieje pomiędzy tobą a Aelin ? - Zapytała poważnym, jednak pełnym troski głosem. Jeśli powiedziałbym że nic to na bank zaczęłaby jeszcze bardziej mnie wypytywać. Westchnąłem głośno.

- Po prostu...Mamy pewne problemy... - Burknąłem.

- To akurat widać...Co się dzieje Metis ? Ona cię lubi ! Zależy jej na tobie ! - Przekonywała mnie Solari.

- Po prostu...Solari ja nie potrafię ! - Westchnąłem z frustracją.

- Chcesz mi o czymś opowiedzieć ? Zwierzyć się z tego ? Obiecuję że jeśli nie chcesz to nikomu nie powiem ! - Zachęcała mnie wadera.

- Obiecujesz ? - Spojrzałem na nią oczami szczeniaczka.

- Obiecuję. - Powiedziała swoim poważnym głosem.

- Urodziłem się w mieście, na samym środku pustyni w bardzo silnej watasze. Niestety, moi rodzice zostali oskarżeni o zabójstwo bardzo ważnego jej członka, a mianowicie Samicy Alfa. Oczywiście to nie była prawda, ktoś ich wrobił. - Wytłumaczyłem wzdychając ciężko. Kiedy upewniłem się że Solari słucha zacząłem mówić dalej.

-  Zostaliśmy wygnani. Musieliśmy ruszyć przez pustynie. Podróż do najbliżej znajdującej się watahy miała zająć nam miesiąc bo ta wataha do której należeliśmy była położona na praktycznie środku pustyni i była bardzo oddalona od innych. Po kilku dniach skończyła nam się woda. W końcu rodzice nie mieli już siły... - Westchnąłem i przerwałem na chwilę zaciskając mocno powieki by nie zacząć płakać jak malutkie szczenie.

- Po prostu nie dali rady. Mama w którymś momencie upadła i nie mogła się ruszyć bo nie miała siły. Tata choć ledwo szedł wziął ją na swój grzbiet i niósł przez kilka dni, tak samo jak i mnie. W końcu i on padł. Udało im się przeżyć przez trzy dni. Umarli razem. Ja też już prawie umierałem. Znalazł mnie jakiś wilk. Zabrał mnie i ciała moich rodziców. Pochował ich a mnie zaczął wychowywać. Dowiedziałem się że miał na imię Salavadi. - Przerwałem by wziąć głęboki wdech. Zamknąłem oczy jakby chcąc przywołać tamte wspomnienia i kontynuowałem.

- Kiedy miałem rok ja i Salavadi wyruszyliśmy w drogę. Zapakowaliśmy cały nasz dobytek i ruszyliśmy. Po opuszczeniu pustyni dotarliśmy na ładną łąkę. Dotarliśmy do pewnej średniej wielkości watahy. Zamieszkaliśmy tam. Tam poznałem Uziel. - Kiedy wypowiedziałem imię tej wadery od razu zamknąłem oczy i spróbowałem powstrzymać łzy.

- Zakochaliśmy się w sobie. Spotykaliśmy się i tak dalej. W końcu się pobraliśmy. Kiedy miałem dwa lata zostałem tatą. Uziel urodziła mi dwa cudownie szczeniaki, Nane i Kana. Żyliśmy szczęśliwie przez rok. Moje dzieci były już duże. Nana miała rok tak samo jak i Kan. Byli wspaniałymi dzieciakami. Kochałem ich. Któregoś dnia...Uziel została oskarżona o kradzież...W tej watasze...Ona po prostu była bardzo biedna...Musiałem oglądać jak rozszarpują Uziel wilki tego samca alfy...A później za to moje dzieci...Kiedy nadeszła kolej na mnie udało mi się uciec...Z-zacząłem podróżować...I tak trafiłem na Aelin...Zakochałem się...Znalazłem nowy dom...K-kiedy ona...Kiedy ona wtedy mnie odrzuciła...Ja...Ja... - Zacząłem szlochać a łzy spływały po moim pysku i skapywały na podłogę.

Solari patrzyła na mnie ze współczuciem.

- Metis ? - Usłyszałem ten głos...

(Aelin ?)

sobota, 10 września 2016

Aelin C.D Metis

Wracając do domu, Metis zdawał się nieobecny. Jego postawa nie pokazywała nic innego niż spokój, lecz w jego oczach widziałam wściekłość i pustkę. Aby go nie zdenerwować jeszcze bardziej nic nie mówiłam. Szczerze martwiła mnie jego postawa. Jeszcze kilka chwil temu bawiliśmy się... Albo tak tylko mi się zdawało.

Gdy znaleźliśmy się już w domu basior schował się w swoim pokoju. Solari wołała go na posiłek, lecz i to było bezskuteczne. Straciłam apetyt i siedziałam z Solari. Po pewnym czasie jednak zmęczona alfa poszła do swojego pokoju. Zostałam więc sama. Po chwili usłyszałam otwieranie się drzwi. Może to Metis zdecydował się jednak coś zjeść?

Było ciemno, lecz nawet teraz potrafiłam dostrzec jak jego ciało powoli drepcze do wyjścia... Nie zauważył mnie i przyspieszył. Nie chciałam by został sam. Ruszyłam za nim powoli, wciąż nie zauważona. Basior kierował się w stronę wyjścia. Spojrzał na samotny księżyc i ruszył w stronę jaskini Mori. Siedział na brzegu. Musiał zobaczyć coś co go rozdrażniło, bo łapą uderzył w taflę wody. 

-Metis?- zapytałam widząc jak jego łza skapła do jeziorka. 

Na sam dźwięk mojego głosu spioł się. Podeszłam do niego i usiadłam jak najbliżej tylko mogłam. 

-Co zobaczyłeś?

-Nie ważne...- mruknął zbywając mnie.

Spojrzałam na niego i polizałam miejsca gdzie wcześniej spływały łzy. Widziałam jego wahanie, lecz ostatecznie poddał się. 

-Przepraszam za dzisiejszy dzień...-wyszeptałam cicho spoglądając na wodę. Usłyszałam śmiech i zobaczyłam oddalającego się Metisa,- Chcesz ze mną pogadać?

-Jakoś nie bardzo.- jego głos był stanowczy.

-Okej.- Wstałam oddalając się od wody. 

Położyłam się na grzbiecie. Było mi smutno. Łeb miałam przekręcony tak, że patrzałam na Metisa. Nawet jeśli był wściekły czy smutny, a ja byłam powodem dlaczego odczuwa takie emocje chciałam zostać i zabrać jego ból. Gdyby to tylko było możliwe. 

Leżąc tak zdałam sobie sprawę ile dla mnie znaczy. Moje oczy szeroko się otworzyły... Kocham go...

(Metis??)

Metis C.D Aeiln

Przez całą drogę nie zwracałem uwagi na waderę. Nie miałem zamiaru z nią rozmawiać po tym co zrobiła. Może nie wydawałem się zły ani nic, ale w środku aż się cały gotowałem. Aelin była jedyną kobietą którą potraktowałem na poważnie. Zawsze bawiłem się waderami. Nigdy żadna nie przykuła mojej uwagi tak jak ona. Aelin była wyjątkowa...Pokochałem ją...Myślałem że dojdzie do czegoś więcej...Bardzo chciałem żeby w końcu była moja i tylko moja, ale jak widać ona ma inne plany.

Kiedy tylko znaleźliśmy się w domu, od razu powędrowałem do mojego pokoju, chociaż Solari wołała mnie na jedzenie. Zamknąłem się w nim i siedziałem na łóżku rozmyślając.

Oprócz Aelin była kiedyś jedna kobieta którą pokochałem równie mocno. Nazywała się Uziel. Poznałem ją kiedy miałem rok. Zakochałem się w niej. Kiedy skończyłem dwa lata ożeniliśmy się i dorobiliśmy się wspaniałej dwójki szczeniąt...Ale to co stało się potem...Nie...Nie mogę...Nie chcę tego pamiętać...

Zacisnąłem powieki, ale po moim pysku i tak zaczęły spływać łzy. Myślałem że już się nigdy nie zakocham...Że nie będę w stanie założyć rodziny po tym co się stało z Uziel i szczeniakami...

Westchnąłem głośno i powoli wyszedłem z pokoju. Było już strasznie ciemno. Nie wiem która była w nocy. Nawet nie wiem jak w tak szybkim tempie znalazłem się na polanie. Spojrzałem w górę. Księżyc świecił samotnie na niebie. Zacząłem powoli podążać w stronę jaskini Mori. Powoli wszedłem do jaskini i usiadłem na brzegu jeziorka.

Spojrzałem w taflę wody. Znów usłyszałem dziecięce śmiechy i zobaczyłem szczenięta radośnie biegające wokół mnie. Jednak tym razem to mnie drażniło. Wspomnienia z tamtej nocy wracały nieubłaganie, a ja nie mogłem nic na to poradzić.

Uderzyłem łapą w taflę, a śmiechy ucichły. Westchnąłem głośno. Zacisnąłem mocniej powieki, ale pomimo tego łzy wydostały się i zaczęły spływać po moim pysku i skapywać do jeziorka.

Nagle usłyszałem czyjś głos. Głos pełen troski i zmartwienia...

- Metis ?

(Aelin ?)

Aelin C.D Metis

Specjalnie położyłam się na grzbiecie. Metis tak jak się spodziewałam zawisł nade mną i mnie pocałował. Pocałunek mimo to był krótki. Byliśmy blisko wody... Nie wiem co zobaczył w wodzie, ale cóż... Kąpiel mu się przyda.

Wypchnęłam łapami w górę zrzucając z siebie basiora. Tak jak planowałam wpadł do wody. Jego mokre futro było prawie całe czarne. 

-Wredota...- zachichotał Metis.

-Do usług.- lekko się skłoniłam.

-Możesz mi pomóc wyjść?

-Jasne, czemu nie?- nie zastanowiłam się nad tym i sama również wylądowałam w wodzie.- Metis, no wiesz co?

-Jest Ci mokro?

-Tak. Wielkie dzięki.- udawałam lekko zdenerwowaną. 

Metis podpłynął do mnie i lekko mnie zaczepił łapą. Wyglądał naprawdę cudownie, lecz trochę nie przepadam za wodą... Próbowałam wypłynąć na brzeg, a basior skutecznie mi to uniemożliwiał. Gdy poczułam grunt pod łapami Metis ustał przede mną.

-To naprawdę piękne miejsce. 

-Zgodzę się.- powiedziałam uwodzicielskim tonem.

Przeszłam powoli obok niego, lekko ocierając o niego bokiem ciała. Metis spoglądał na mnie, a jego ucho zadrżało. Obeszłam go dookoła. Dalej dotykając go. Spoglądał na mnie intensywnie, wciąż się nie poruszając. Wykorzystałam to i polizałam go w noc. Jego pyszczek skrzywił się w zdziwieniu, a ja uciekłam na brzeg. Wytrzepałam się.

-Powinniśmy wracać.- powiedziałam spoglądając jak Metis powoli wychodzi z wody, jego oczy nabrały intensywny kolor. Były teraz jeszcze piękniejsze.

-Jeszcze chwila...- mówiąc to pocałował mnie. 

(Metis CD jeszcze raz??)

Metis C.D Aelin

Kiedy się obudziłem nie było przy mnie mojej Aelin co mnie zasmuciło. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się na dziedziniec gdzie spotkałem Solari.

- Cześć. - Przywitałem się z nią. Wadera siedziała na poniszczonej, drewnianej ławce. Uśmiechnęła się do mnie i poklepała łapą miejsce obok siebie. Podszedłem do niej powoli i wskoczyłem na miejsce obok niej.

- Podoba ci się tu ? - Zapytała Solari na co skinąłem głową.

- Chciałbyś tu zostać ? - Zapytała, a mnie bardzo spodobała się wizja zostania tutaj z Aelin i kilkoma szczeniakami...STOP !

- W sumie to czemu nie... - Mruknąłem.

- Chcesz tu zostać, mam rację ? - Zaśmiała się dźwięcznie.

- Tak, masz rację. Chcę tu zostać. - Powiedziałem pewnym siebie głosem. Solari zaśmiała się i szturchnęła mnie delikatnie łapą.

- W takim razie witaj w swoim nowym domu Metisie ! - Powiedziała radosnym głosem.

- Tylko pamiętaj że należenie do watahy niesie też ze sobą pewne obowiązki. Będziesz musiał pomagać nam polować i tak dalej. - Wypomniała mi wadera. Skinąłem głową na znak tego że zrozumiałem co do mnie powiedziała.

- Nie widziałaś może... - Zacząłem, ale Solari mi przerwała.

- Aelin ? - Zaśmiała się wesoło. - Poszła na spacer i od razu pozrywać trochę kwiatów. Leć za nią Romeo ! - Wykrzyknęła śmiejąc się. Mimowolnie też się zaśmiałem. Na początku Solari wydawała mi się inna. Bardziej surowa, ale wychodzi na to że jest bardzo miłą osobą kiedy już się ją pozna.

Zacząłem biec w kierunku wyjścia na polanę. Kiedy miałem już wychodzić z dziury zobaczyłem moją śliczną Aelin. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej szybko. Wadera przestraszyła się i upuściła kwiaty które trzymała w pysku. Aelin przez dłuższą chwilę przyglądała się mi. Powoli do niej podszedłem.

- Czumu uciekłaś dziś rano, laleczko ? - Zapytałem konspiracyjnym szeptem tuż przy jej uchu. Wadera zarumieniła się i odsunęła się ode mnie.

- Ekhem...Nie ważne... - Burknęła. Delikatnie otarłem się o bok wilczycy i delikatnie przygryzłem jej ucho, na co ta zrobiła się cała czerwona.

- Jak się czujesz, laleczko ? - Zapytałem. Aelin zarumieniła się i kiwnęła głową na znak że wszystko jest w porządku.

- Idziemy się przejść ? - Zapytałem. - Mamy ładny poranek. - Dodałem kiedy zobaczyłem niezdecydowanie na jej pyszczku. Aelin nieśmiało kiwnęła głową. Ruszyliśmy więc przed siebie i zaczęliśmy spacerować po łące. Nagle zobaczyłem królika. Szepnąłem cicho do wadery żeby się nie ruszała. Przykucnąłem i kiedy królik był wystarczająco blisko skoczyłem w jego stronę. Przez chwilę go goniłem, ale w końcu mi się udało go upolować. Z moją zdobyczą powoli podszedłem do wadery.

Rzuciłem jej królika pod łapy. Uśmiechnęła się nieśmiało i zaczęła jeść. Kiedy już skończyła zjadłem to czego nie dojadła. Najważniejsze było to żeby ona się najadła. Zaczęliśmy spacerować dalej. W końcu weszliśmy do lasu. Zauważyłem piękny czerwony kwiat. Zerwałem go i włożyłem Aelin w futerko. Ta zarumieniła się słodko i szepnęła ciche dziękuję.

Szliśmy tak jeszcze przez kilka minut. Nagle zobaczyliśmy jakąś jaskinie.

- To jaskinia Morii. A przynajmniej tak mi mówiła Solari. - Wyjaśniła wadera.

- Jaskinia Morii ? - Zapytałem zdziwiony.

- Możemy tam wejść. Tam jest naprawdę ślicznie. - Zaproponowała wadera a ja się zgodziłem. Aelin miała rację. Tutaj było przepięknie ! W jaskini było ciemno, a kilka małych rzeczek złączało się w średniej wielkości jeziorko. Woda świeciła się na naprawdę jasno niebiesko, a niektóre kamienie w jaskinie delikatnie świeciły się na różowo. Usiadłem na brzegu jeziorka i przyjrzałem się swojemu odbiciu w wodzie. Nagle usłyszałem dziecięce śmiechy, a w wodzie zobaczyłem kilka małych szczeniąt biegających wokół mnie.

Wstałem gwałtownie i zacząłem się rozglądać. Głosy ucichły a szczeniąt nie było.

- Widziałeś i słyszałeś coś, mam rację ? - Zapytała wadera. Skinąłem głową a ta uśmiechnęła się delikatnie.

- Mówi się że to jezioro jest stworzone z łez Mori. Jak wiadomo Moria jest patronką wilków czasu, więc mówi się że czasem kiedy spojrzy się w wodę i wie się czego się chce to zobaczy się swoją przyszłość. - Wyjaśniła uśmiechając się do mnie.

Wadera położyła się przy jeziorku i zaczęła moczyć łapę w wodzie. Ułożyłem się obok niej i wtuliłem głowę w jej futerko cicho mrucząc. Spojrzałem na waderę. Delikatnie polizałem ją po nosie, co było równoznaczne z pocałunkiem. Aelin delikatnie się uśmiechnęła i położyła się na grzbiecie. Zawisłem nad nią i pocałowałem.

(Aelin, co ty na to ? Czekam <3)


Aelin C.D Metis


Gdy się obudziłam poczułam, że jest mi gorąco. Poruszyłam się i lekko otworzyłam oczy. Było w miarę jasno. Muszę przyznać, że wystraszyłam się, gdy zauważyłam śpiącego obok Metisa. Co się do cholery stało? Byliśmy do siebie przytuleni. Basior śpiąc wyglądał naprawdę słodko, tak niewinnie.

Udało mi się uwolnić z objęć i po cichutku wyszłam z pokoju. Skierowałam się do wyjścia. W powietrzu wciąż unosił się zapach którego wciąż nie mogłam znieść. 

Powoli szłam cicho nucąc melodię. Przechodząc obok dziedzińca zobaczyłam samotnie siedząca Solari. 

-Hej Solari, jak Ci się spało?- spytałam pogodnie.

-Nawet dobrze... Ale Ci się poszczęściło. Ten basior jest całkiem niezły. 

-Nie zwróciłam na to uwagi...- trochę skłamałam, ale to nie było chyba aż tak ważne.- Idę się przejść, trochę drażni mnie zapach powietrza. Nazbieram jakieś kwiaty...

-To świetny pomysł! Nazbieraj mi też jeśli możesz. 

-Jasne.- posłałam ostatni pogodny uśmiech i ruszyłam do wyjścia z dziury. 

Melodia którą znów zaczęłam nucić stawała się coraz weselsza. Gdy wyszłam na polanę uderzyło we mnie świeże i zimne powietrze. Kochałam ten zapach...

Zaczęłam biec w stronę lasu. Nie daleko widziałam pole na którym rosła lawenda. Jej zapach był piękny...

Znajdując się już na polanie zerwałam jak najwięcej kwiatów i ruszyłam w drogę powrotną. Gdy byłam już prawie przy wejściu do dziury, obok wyskoczył Metis. Wystraszona upuściłam kwiaty. Mogłam przysiąc, że moje serce na chwilę przestało bić. W dziennym świetle Metis wyglądał jeszcze lepiej. Piękne czarno-brązowe futro połyskiwało w świetle. 

Basior zauważył, że się mu przyglądam i podszedł do mnie bliżej.

-Czemu uciekłaś dziś rano, laleczko?

(Metis CD??)

Metis C.D Aelin

Biegliśmy i śmialiśmy się jak nienormalni. W końcu wilczyca zaczęła mnie wyprzedzać i biec w zupełnie mi nieznanym kierunku.
- Jak masz na imię ? - Zapytałem doganiając wilczycę.

- Aelin ! - Opowiedziała śmiejąc się radośnie. Aelin. To imię na długo zapadnie mi w pamięci. Piękne i magiczne, tajemnicze. Aelin wbiegła na jakąś polanę a ja niewiele myśląc zacząłem biec za nią. W końcu zobaczyłem ogromną dziurę. W dół, wprost do tej dziury spływała rzeczka. Zaczęliśmy powoli schodzić w dół. Kiedy zeszliśmy na dół moim oczom ukazały się kamienne schody i wrota. Wadera zaczęła powoli zmierzać w tamtą stronę, więc podążałem za nią.

- Co to za miejsce ? - Zapytałem kiedy weszliśmy przez ogromne kamienne wrota.

- To mój dom, a raczej mojej watahy. Mieszkam tu ja i Solari która jest alfą. - Wyjaśniła po czym zaczęła przemierzać długi korytarz.

- A ty ? - Zapytałem idąc tuż przy niej.

- Co ja ? - Spojrzała na mnie zdezorientowana.

- Co ty tu robisz ? Jakie masz stanowisko ? - Zapytałem cicho się śmiejąc. Aelin zarumieniła się delikatnie.

- Jestem szamanem. - Mruknęła.

- Hmmm...Czyli nie dość że śliczna to do tego mądra... - Mruknąłem cicho, ale byłem pewien że wadera to usłyszała kiedy tylko zobaczyłem rumieńce na jej pyszczku.

- Aelin !? To ty ?! - Usłyszałem drugi damski głos. Po chwili pojawiła się druga wadera. Jej futro było szare, a niebieskie oczy skanowały mnie od góry do dołu. Mimo że była ode mnie mniejsza widać było że jest doświadczona i potrafi dobrze walczyć.

- Tak...Emm...Solari to jest Metis...Poznałam go kiedy byłam na spacerze... - Wymruczała zawstydzona. Solari spojrzała na Aelin a w jej oku pojawił się tajemniczy błysk.

- Oh ! Cześć Metis ! Śmiało rozgość się ! Aelin chętnie pokaże ci twój pokój. - Powiedziała szczerząc się do mnie i do wadery stojącej obok mnie.

- Chodźmy. - Burknęła Aelin. Powoli weszliśmy po schodach i znaleźliśmy się na kolejnym korytarzu. Było tu pełno drzwi. Na samym środku, na wprost stały ogromne wrota.

- To pokój Solari. - Powiedziała kiedy zauważyła że przyglądam się ogromnym wrotom w czerwono-czarno-kremowych kolorach.

- Chodź. - Mruknęła szturchając mnie łapą. Aelin zaczęła iść do przodu a ja podążałem tuż obok niej. Kiedy znaleźliśmy się przed ogromnymi wrotami, odwróciliśmy się w lewo. Były to mniejsze wrota, ale jednak były dość sporę i wyglądem odróżniały się od innych. Była na nich złota, gruba otoczka i klamka też była złota.

- To mój pokój. Twój jest obok. - Wskazała na pokój po jej lewej. Aelin zadrżała i kichnęła.

- Zimno ci ? - Zapytałem z troską.

- Trochę... - Mruknęła. Pchnąłem łapą drzwi do jej pokoju i powoli pomogłem waderze do niego wejść. Aelin wskoczyła na łóżko. Zacząłem rozglądać się po pokoju. Na biurku stała mała świeczka i zapałki. Wziąłem do pyska jedną zapałkę i zacząłem pocierać o pudełko. Kiedy nareszcie się zapaliła, zapaliłem świeczkę a w pokoju zrobiło się odrobinę jaśniej. Pokój był w błękitnych kolorach. W rogu pokoju stało łóżko, naprzeciwko stała zniszczona szafa, a po drugiej stronie pokoju stało biurko i krzesło. Dostrzegłem że na krześle leży poduszka i kołdra. Wziąłem je i położyłem na łóżku. Poduszkę położyłem pod głową wadery i przykryłem ją kołdrą. Na środku pokoju leżał średniej wielkości dywan w niebiesko-złotych odcieniach.

Zacząłem rozglądać się po pokoju. W końcu dostrzegłem mały kamienny kominek. Było w nim trochę drewna. Podszedłem do biurka i zapaliłem kolejną zapałkę. Wrzuciłem ją do kominka a drewno po chwili się zapaliło. Przez chwilę przyglądałem się jak ogień radośnie tańczy w kominku. Z powrotem podszedłem do biurka i zgasiłem świeczkę. Kominek dawał wystarczająco światła i ciepła.

Podszedłem do łóżka Aelin i wskoczyłem na nie. Wszedłem pod kołdrę a wadera się sama do mnie przytuliła. Była zmarznięta, ale nie dziwę jej się. Dość długo biegaliśmy w deszczu. Powoli zamknąłem oczy.

- Dobranoc Metis. - Usłyszałem jej cichy, zaspany głosik.

- Dobranoc Aelin. - Odpowiedziałem i zapadłem w sen.

(Aelin ?)

Aelin C.D Metis

-Skąd wiesz, że jestem sama? Może mam stado?

-To co tu robisz?- spytał kręcąc się i skutecznie mnie rozpraszając...

-Jestem na spacerze...- lekko się rozluźniłam, wciąż nieodwracająca od niego wzroku.

-Doprawdy?- kolejne pytanie było lekko kpiące- Więc może pospaceruję z tobą? 

Coraz bardziej się do mnie zbliżał. Trochę zdenerwowana odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.

-Jak chcesz.

Szczerze nie byłam przekonana, czy to na pewno dobry pomysł. Metis w ciągu kilku sekund był bardzo blisko mnie i dotrzymywał mi towarzystwa. Na nasze nieszczęście po upływie kilkunastu minut spadły krople deszczu. Spojrzałam na Metisa.

-No to super...-mruknęłam cicho.

Usłyszałam śmiech i zostałam lekko szturchnięta. 

-Nie gadaj tylko biegnij!

Metis zaczął biec głośno się śmiejąc. Jego śmiech był przyjemny i ciepły, nie wspominając, że był również bardzo zaraźliwy. Biegłam za nim sama się śmiejąc.

(Metis CD??)

Metis CD Aelin

Przemierzałem powoli rozległy las. Tak naprawdę nie wiedziałem gdzie idę. Ale to cały ja. Idę tam gdzie mnie poniesie. Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Nie było to żadne małe zwierzątko jak królik czy wiewiórka. Zacząłem powoli podążać w stronę dźwięku. Nagle zobaczyłem prześliczną wilczycę. Jej futro było w połowie białe, a w drugiej połowie czarne a przez jej bok przebiegał jakiś dziwny niebieski napis.
Na dole łap miała niebieskie prążki, tak samo jak i na uszach. Chciałem powoli do niej podejść, ale stanąłem na patyk.
~Debil~Syknąłem na siebie w myślach. Wilczyca odwróciła się gwałtownie i zaczęła mi się przyglądać.

- Kim jesteś ? - Syknęła w moją stronę. Jej głos był chłodny i stanowczy.

- Jestem Metis. - Przedstawiłem się i radośnie zamerdałem ogonem, ale niestety wilczyca nie podzielała mojego entuzjazmu.

- Czego tu szukasz ? - Mruknęła niezadowolona.

- Niczego. Podróżuję. Błąkam się po świecie. - Powiedziałem na odwal. Powoli podszedłem do niej i otarłem się o jej bok.

- Jesteś strasznie śliczna, wiesz ? - Mruknąłem konspiracyjnym szeptem.

- Co ty odwalasz ?! - Pisnęła i odsunęła się ode mnie najdalej jak tylko mogła.

- Nic, tylko mówię to co powinno być powiedziane. - Mruknąłem uśmiechając się do niej ciepło.

- Tak śliczna wadera zasługuje na komplementy. - Powiedziałem szczerząc się jak głupi. Wilczyca zarumieniła się słodko.

- Spadaj ! - Warknęła. Uśmiechnąłem się.

- Mieszkasz tu ? - Zapytałem.

- A co ci do tego ?! - Zawarczała na mnie.

- No bo wiesz, podróżuję i nie ma sensu żebyś tutaj siedziała tak sama jak palec. Mogłabyś iść ze mną, co ty na to ? - Zapytałem uśmiechając się do niej z nadzieją.

 (Aelin ?)

Aelin CD -

-Cóż... To miejsce jest piękne. Pokoje nie zachwycają, ale to nic. Można to poprawić. Teraz mogę ci pomóc. Będzie łatwiej.- posłałam przyjazny uśmiech w stronę Solari.

-Wybacz jeśli pokój cię nie zadowala...- jej głos był odrobinę speszony. 

-Nie, to nic takiego. Na razie przecież wystarczy. Popracujemy jeszcze i będzie tu lepiej... Nie obrazisz się jeśli będę chciała pobyć sama?

-Oczywiście, że nie. Czuj się jak u siebie, teraz to również twój dom.

-Dziękuję.- Uśmiechnęłam się jeszcze raz zanim Solari opuściła pomieszczenie. 

Zostając sama obejrzałam się po pokoju. Było zaniedbane, stara szafa wyglądała jakby miała się za chwilę rozpaść. Stare łóżko nie wyglądało, aby było w dużo lepszym stanie. Pokój był w jasnych kolorach, lekko błękitnych. Drewniane biurko i krzesło wyglądały na stabilne. Silny zapach tego miejsca zmusił mnie do wyjścia na zewnątrz. Podążałam tą samą drogą którą wcześniej szłyśmy z Solari.

Mijając salon, dziedziniec oraz piękny korytarz. Następnie wspinałam się na kamiennych schodach i przelazłam przez dziurę. Ujrzałam piękną polanę. Rozejrzałam się i skierowałam się w stronę lasu. Las zdawał się mnie do siebie coraz bardziej przyciągać. Ruszyłam przed siebie, coraz głębiej wchodząc do lasu. Usłyszałam dźwięk łamanej gałęzi. Gwałtownie się odwróciłam w tamtą stronę. 

Przede mną stał wyluzowany wilk. Piękne czarno-brązowe odcienie futra pięknie połyskiwały w świetle skąpych promieni zachodzącego słońca. W niektórych miejscach jego futro było jaśniejsze. Pod oczami widniały białe wzory.

-Kim jesteś?- spytałam spięta i niezbyt miłym tonem.

(Metis CD??)

piątek, 9 września 2016

Informacje !

Oto i jak wygląda parter domu w którym mieszkamy. (Oczywiście chodzi tylko o pomieszczenia. Meble które są na zdjęciu są tylko po to żeby to lepiej wyglądało na planie XDD)

Na pierwszym piętrze są tylko pokoje.

Ekhem...To teraz wyjaśnię po co są te pokoje na parterze.

Biuro Szamana - Nasza szamanka tam urzęduję. Robi tam mikstury itd. Jeśli jakiś wilk się zrani idzie do biura szamana po to by szamanka go opatrzyła.

Jadalnia - Tutaj jemy. Śniadanie jest o 6.30, Obiad o 13.20 a kolacja o 19.10

Biuro Alfy - Tutaj urzęduje alfa, czyli ja i mój partner (Którego obecnie nie posiadam, jak coś się zmieni to będzie od razu wiadomo.) Jeśli ktoś coś nabroi zostaje tutaj wezwany. Jeśli są jakieś wyprawy czy misje dla wilków wzywamy kilka i mówimy im co i jak.

Dziedziniec - Dziedziniec znajduje się w samym środku domu. Jest on oczywiście na dworze, ale tego chyba nie muszę mówić. Tam mogą bawić się szczeniaki i można odpocząć.

Salon - Tam się spotykamy i rozmawiamy. Ogólnie odpoczywamy.

Kuchnia - Tam są przygotowywane nasze posiłki. Zawsze na godzinę przed jedzeniem idziemy na łowy. Wysyłam kogoś i później oczywiście wyznaczam osoby które przygotują jedzenie.

Pokój 1,2,3,4 - Są to pokoje w których mieszkają wilki. Tylko te cztery pokoje znajdują się na parterze. Reszta pokoi dla wilków znajduje się na pierwszym piętrze. Jednak nie mieszkają w nich wilki z naszej watahy. Są to tak zwane pokoje gościnne. Ewentualnie korzystamy z nich jeśli stanie się coś nieprzewidzianego.(Na przykład zaleje czyjś pokój, więc ten wilk na jakiś czas zostaje przeniesiony do pokoju gościnnego.)

Co do pierwszego piętra, są tam tylko pokoje. Każdy na początku jest wyposażony w :
Łóżko, Szafę, Biurko i krzesło. 
I W NIC WIĘCEJ !

Jeśli chcesz coś do pokoju to musisz to sobie kupić w sklepie !

Myślę że to wszystko !

//Solari

Solari CD Aelin

 Kiedy dotarłyśmy na polanę podeszłyśmy do sporej dziury w ziemi. Zaczęłyśmy schodzić na dół, tuż obok rzeczki która płynęła w dół. Kiedy znalazłyśmy się na środku jaskini uśmiechnęłam się. Słońce wpadało przez dziury i szczeliny nadając miejscu niesamowity klimat. Skręciłyśmy delikatnie w prawo. Naszym oczom ukazały się kamienne, zniszczone schody i ogromne, również zniszczone kamienne drzwi. Pchnęłam je i weszłyśmy do ogromnego holu. Podłoga była zrobiona z jasnego kamienia, tak samo jak i ściany. Wszystko było oczywiście trochę poniszczone i stare. Zamiast okien były średniej wielkości łuki wykonane także z kamienia. Szłyśmy prosto a później skręciłyśmy w lewo.
- Co tam jest ? - Zapytała Aelin wskazując łapą na ogromny łuk wykonany z kamienia.
- Dziedziniec. Chcesz zobaczyć ? - Zapytałam a wilczyca od razu ochoczo pokiwała głową. Przeszłyśmy przez ogromny łuki i znalazłyśmy się na dużym zamkniętym dziedzińcu. Na samym środku stała duża, lekko zniszczona i obrośnięta bluszczem fontanna w kształcie wyjącego wilka. Wszędzie była zielona trawa. W okół dziedzińca, na wyższym piętrze był balkon, a na dole pod nim była ściana w której były ogromne łuki z kamienia zastępujące okna.

(To na dole to tylko przykładowe zdjęcie tego jak wyglądały te łuki i że to był taki jakby korytarz. Tylko ten dziedziniec w naszej watasze jest większy o wiele i w innych kolorach i z każdej strony jest ''ogrodzony'' takimi łukami)

- Chodź, pokażę ci twój pokój. - Powiedziałam i z powrotem weszłam do budynku. Weszłam do środka i wróciłam na korytarz. Wróciłam na korytarz przez który weszłyśmy do budynku. Kiedy mijałyśmy kolejne ogromne drzwi Aelin chciała już zadać pytanie, ale ją wyprzedziłam.
- To salon. - Mruknęłam. - Teraz tędy. - Powiedziałam wchodząc po kamiennych schodach. Znalazłyśmy się na średniej wielkości korytarzu. Wszędzie było pełno drzwi. Zatrzymałam się przed jednymi z nich.
- To twój pokój. - Powiedziałam uśmiechając się ciepło do wilczycy.
- Nie wiedziałam że są tu pokoje...Fakt faktem to przepiękne miejsce, ale jest zniszczone i nie powiedziałabym że są tu jakieś pokoje... - Mruknęła wilczyca.
- To prawda. Większa część budynku była całkowicie zniszczona, jednak znalazło się kilka pokoi które udało mi się odbudować. Niestety ciężko to wszystko samemu ogarnąć, ale dobre i tyle. - Uśmiechnęłam się do niej delikatnie co Aelin odwzajemniła.
Delikatnie pchnęłam łapą drzwi i weszłam do środka. W rogu pokoju stało dwuosobowe łóżko, na przeciwko stała duża szafa, a po lewej stronie od łóżka stało drewniane biurko z krzesłem, również drewnianym.
- Cóż, rozgość się. - Posłałam jej delikatny uśmiech co odwzajemniła. Aelin weszła do środka i zaczęła się rozglądać po pokoju.
- I jak ci się podoba ? - Zapytałam.

(Aelin ?)

sobota, 27 sierpnia 2016

Aelin CD Solari

-To dość ciężki wybór... Od jakiegoś czasu poszukuję jakiejś watahy...- Przez chwilę udałam, że się zastanawiam- Myślę, że tu zakończę swoją podróż... Cieszę się, że na siebie trafiłyśmy. 
Po wypowiedzeniu tych słów na twarzy Solari ukazał się wielki oraz szczery uśmiech. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się wilczycy. Jej futro miało chyba wszystkie możliwe odcienie szarości, a jej piękne oczy przypominały mi zimny wieczór. Piękny niebieski kolor oczu podkreślał jeszcze lekko obszarpany szal. 
-Jak liczna jest twoja wataha?- zadałam pytanie.
-Cóż... Dopiero niedawno wybrałam to miejsce, więc moja wataha nie jest jeszcze pokaźnie liczna.- odparła, lekko się uśmiechając. - Opowiedz mi co Cię tu sprowadza, a zarazem skłoniło cię do podróży.
Słowa wilczycy nie należały do pytania ani prośba, lecz jak żądanie. Jej głos sprawiaj jednak wrażenie ciepłego i przyjaznego. 
-Moja wataha została wymordowana, przetrwałam tylko ja. Przez jakiś czas mieszkałam samotnie w lesie, ucząc się wielu praw przetrwania i technik walki. Moja matka była kiedyś szamanką, chciałabym móc robić to co ona. 
-To nie problem, jeśli chcesz oraz potrafisz to robić.- odparła rozweselona. 
-To byłby dla mnie zaszczyt.- odpowiedziałam lekko dygając na co Solari się zaśmiała. 
-Ja też cieszę się z naszego spotkania.
Powoli szłyśmy w stronę jakiegoś nieznanego mi jeszcze miejsca. Gdy już dotarłyśmy na miejsce przez chwilę zapomniałam jak oddychać. Moim oczom ukazało się przepiękne miejsce. Lekko przyciemnione jaskinie miały naprawdę przyjemną atmosferę. 
-Nieźle co?- zapytała retorycznie Solari spoglądając na mnie.
-Owszem, to piękne miejsce.
Sufit pomieszczenia miał lekkie otwory z których wypływała woda i zwisały liany. Miejsce wyglądem przypominało również starą, opuszczoną ludzką świątynię. Może jednak ludzie potrafili tworzyć piękne miejsca?

Solari CD -

Powoli przemierzałam śliczną łąkę którą uznałam za mój teren. Chciałam stworzyć tutaj moją własną watahę. Tereny na których się znajdowałam były opuszczone. Dosłownie, nie było tu ni żywej duszy. Ale niech to nikogo nie zmyli. Było tu pełno Saren, jeleni, łosi czy ptaków.
Dzisiejszy dzień był naprawdę ciepły i miło było powygrzewać się w ciepłym słonku.
Po chwili zauważyłam królika i nie myśląc długo zaczęłam powoli do niego podchodzić. Niestety mój obiad szybko mnie zauważył i zaczął uciekać. Puściłam się pędem za królikiem.
Nim spostrzegłam znalazłam się w lesie. Zaczęłam się rozglądać.
W końcu zauważyłam królika. Siedział przed sporej wielkości krzakiem.
Przykucnęłam po czym rzuciłam się w jego stronę, lecz zamiast złapać królika zderzyłam się z czymś, a raczej z kimś głową.
Cicho jęknęłam pocierając obolałe miejsce łapą.

- Uważaj może trochę. - Usłyszałam cichy jęk. Podniosłam się i zaczęłam przyglądać się nieznajomej wilczycy.

- Wybacz, chciałam złapać królika. - Mruknęłam uśmiechając się do niej delikatnie. Wilczyca ta była niewiele większa ode mnie. Jej futro było naprawdę śliczne. Połowa jej sierści była biała a druga czarna. Końcówka jej ogona tak samo jak i uszy, prążki na przednich łapach oraz końcówki jej grzywki były koloru niebieskiego, a na czarnej części jej futra widniał dziwny, niebieski wzór.

- Ehh...No nic...Ale uważaj trochę następnym razem. - Burknęła cicho, skanując mnie swoimi błękitnymi oczami.

- Jestem Solari. - Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Wilczyca po chwili również się uśmiechnęła.

- Ja jestem Aelin. - Powiedziała wesoło.

- Cóż, miło cię poznać Aelin. Mieszkasz tu ? - Zapytałam. - Nigdy wcześniej tu nikogo nie widziałam. - Powiedziałam powoli ruszając w stronę łąki na której wcześniej się wygrzewałam. Głową kiwnęłam w znajomym mi kierunku, a wilczyca zaczęła za mną podążać.

- Nie, podróżuję. A ty ? - Zapytała zrównując się ze mną.

- Od jakiegoś czasu tu mieszkam. Chcę założyć własną watahę i uznałam że to bardzo dobre miejsce do zamieszkania. - Posłałam jej delikatny uśmiech. - Może chciałabyś dołączyć do mojej watahy? - Zapytałam z nadzieją. Niebieskooka przez chwilę się namyślała, aż w końcu odpowiedziała.


(Aelin ?)