Specjalnie położyłam się na grzbiecie. Metis tak jak się
spodziewałam zawisł nade mną i mnie pocałował. Pocałunek mimo to był
krótki. Byliśmy blisko wody... Nie wiem co zobaczył w wodzie, ale cóż...
Kąpiel mu się przyda.
Wypchnęłam łapami w górę
zrzucając z siebie basiora. Tak jak planowałam wpadł do wody. Jego
mokre futro było prawie całe czarne.
-Wredota...- zachichotał Metis.
-Do usług.- lekko się skłoniłam.
-Możesz mi pomóc wyjść?
-Jasne, czemu nie?- nie zastanowiłam się nad tym i sama również wylądowałam w wodzie.- Metis, no wiesz co?
-Jest Ci mokro?
-Tak. Wielkie dzięki.- udawałam lekko zdenerwowaną.
Metis
podpłynął do mnie i lekko mnie zaczepił łapą. Wyglądał naprawdę
cudownie, lecz trochę nie przepadam za wodą... Próbowałam wypłynąć na
brzeg, a basior skutecznie mi to uniemożliwiał. Gdy poczułam grunt pod
łapami Metis ustał przede mną.
-To naprawdę piękne miejsce.
-Zgodzę się.- powiedziałam uwodzicielskim tonem.
Przeszłam
powoli obok niego, lekko ocierając o niego bokiem ciała. Metis
spoglądał na mnie, a jego ucho zadrżało. Obeszłam go dookoła. Dalej
dotykając go. Spoglądał na mnie intensywnie, wciąż się nie poruszając.
Wykorzystałam to i polizałam go w noc. Jego pyszczek skrzywił się w
zdziwieniu, a ja uciekłam na brzeg. Wytrzepałam się.
-Powinniśmy
wracać.- powiedziałam spoglądając jak Metis powoli wychodzi z wody,
jego oczy nabrały intensywny kolor. Były teraz jeszcze piękniejsze.
-Jeszcze chwila...- mówiąc to pocałował mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz