środa, 14 września 2016

Aelin C.D Metis


Co prawda wparowałam do domu mając nadzieję, że Metis właśnie tu się skierował. Wbiegłam szybko sprawdzając każde pomieszczenie. Chciałam spytać Solari czy przepadkiem na niego nie wpadła. Moje rozczarowanie było duże, bo jej pokój był równie pusty jak reszta. 

Zostało tylko jedno miejsce które nie sprawdziłam. Jego pokój. Mój oddech był nierówny. Co jeśli coś mu się stanie?

Starając się stłumić te myśli ruszyłam w stronę jego pokoju. Mając nadzieję, że właśnie tam go spotkam.

Światło w jego pokoju świeciło się, jednak drzwi były zamknięte. Nie chcąc znów biegać za nim usiadłam przy drzwiach. Słuchałam jak opowiada swoją historię, bardziej ufając Solari niż mi. Poczułam ukłucie zazdrości. Już chciałam odejść, gdy usłyszałam słowa które mną wstrząsnęły. 

-I tak trafiłem na Aelin...Zakochałem się...Znalazłem nowy dom...K-kiedy ona...Kiedy ona wtedy mnie odrzuciła...Ja...Ja...- usłyszałam kolejny szloch wydobywający się z jego pyszczka i nie dałam już rady. 

Odrzuciłam go? Ale jak?   ~Idiotko! A WODA TO CO?!~ Głos w mojej głowie krzyczał tak głośno, że myślałam iż stracę słuch. 

-Metis...- mój słaby głos rozniósł się co mnie strasznie zdziwiło. Nieświadomie się wydałam. 

Otworzyłam drzwi do jego pokoju i weszłam czując piekące oczy. Pod powiekami czułam łzy które chciały się wydostać na zewnątrz. Szybko mrugałam oczami. Solari posłała mi lekki uśmiech z wypisaną miną "Napraw to, albo Cię zabiję". Chwilę później ulotniła się zostawiając mnie samą z Metisem. Mój wzrok wlepiony był w podłogę. Zdawała się w tej chwili bardzo interesująca. 

-Nie myślałam, że uznasz to za odrzucenie...Mets...Ja...Myślę, że się zakochałam...- mój głos załamał się na chwilę- Myślę, że zakochałam się w tobie. Nie chcę Cię stracić...- powiedziałam to na tyle cicho, że sama ledwo to słyszałam. Nie podnosiłam wzroku... 

Naprawdę go pokochałam. Każdy drobiazg... Jego zawsze ciepłe ciało, cudowne czarno- brązowe futro z jaśniejszymi fragmentami, jego jasne oczy, pogodny uśmiech, wzory na jego futrze, jak się poruszał... Wszystko ciągnęło mnie jak niewidzialne sznurki tylko w jego stronę... Reszta stawała się mniej ważna...

Nie wiedząc sama co robię, odwróciłam się. Podniosłam wzrok na drzwi.

-Jest już późno, powinnam już iść... Dobranoc Metisie. 

Po wypowiedzeniu tych słów uciekłam, niczym spłoszony zając w stronę swojego pokoju. Weszłam szybko nawet nie zapalając niczego. Położyłam się w łóżku wiedząc, że i tak nie zasnę. Moje myśli zjechały trochę na inną ścieżkę...

(Metis ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz