-To co tu robisz?- spytał kręcąc się i skutecznie mnie rozpraszając...
-Jestem na spacerze...- lekko się rozluźniłam, wciąż nieodwracająca od niego wzroku.
-Doprawdy?- kolejne pytanie było lekko kpiące- Więc może pospaceruję z tobą?
Coraz bardziej się do mnie zbliżał. Trochę zdenerwowana odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
-Jak chcesz.
Szczerze
nie byłam przekonana, czy to na pewno dobry pomysł. Metis w ciągu kilku
sekund był bardzo blisko mnie i dotrzymywał mi towarzystwa. Na nasze
nieszczęście po upływie kilkunastu minut spadły krople deszczu.
Spojrzałam na Metisa.
-No to super...-mruknęłam cicho.
Usłyszałam śmiech i zostałam lekko szturchnięta.
-Nie gadaj tylko biegnij!
Metis
zaczął biec głośno się śmiejąc. Jego śmiech był przyjemny i ciepły, nie
wspominając, że był również bardzo zaraźliwy. Biegłam za nim sama się
śmiejąc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz