Co prawda wparowałam do domu mając nadzieję, że
Metis właśnie tu się skierował. Wbiegłam szybko sprawdzając każde
pomieszczenie. Chciałam spytać Solari czy przepadkiem na niego nie
wpadła. Moje rozczarowanie było duże, bo jej pokój był równie pusty jak
reszta.
Zostało tylko jedno miejsce które nie sprawdziłam. Jego pokój. Mój oddech był nierówny. Co jeśli coś mu się stanie?
Starając się stłumić te myśli ruszyłam w stronę jego pokoju. Mając nadzieję, że właśnie tam go spotkam.
Światło
w jego pokoju świeciło się, jednak drzwi były zamknięte. Nie chcąc znów
biegać za nim usiadłam przy drzwiach. Słuchałam jak opowiada swoją
historię, bardziej ufając Solari niż mi. Poczułam ukłucie zazdrości. Już
chciałam odejść, gdy usłyszałam słowa które mną wstrząsnęły.
-I
tak trafiłem na Aelin...Zakochałem się...Znalazłem nowy dom...K-kiedy
ona...Kiedy ona wtedy mnie odrzuciła...Ja...Ja...- usłyszałam kolejny
szloch wydobywający się z jego pyszczka i nie dałam już rady.
Odrzuciłam go? Ale jak? ~Idiotko! A WODA TO CO?!~ Głos w mojej głowie krzyczał tak głośno, że myślałam iż stracę słuch.
-Metis...- mój słaby głos rozniósł się co mnie strasznie zdziwiło. Nieświadomie się wydałam.
Otworzyłam
drzwi do jego pokoju i weszłam czując piekące oczy. Pod powiekami
czułam łzy które chciały się wydostać na zewnątrz. Szybko mrugałam
oczami. Solari posłała mi lekki uśmiech z wypisaną miną "Napraw to, albo
Cię zabiję". Chwilę później ulotniła się zostawiając mnie samą z
Metisem. Mój wzrok wlepiony był w podłogę. Zdawała się w tej chwili
bardzo interesująca.
-Nie myślałam, że uznasz to za odrzucenie...Mets...Ja...Myślę ,
że się zakochałam...- mój głos załamał się na chwilę- Myślę, że
zakochałam się w tobie. Nie chcę Cię stracić...- powiedziałam to na tyle
cicho, że sama ledwo to słyszałam. Nie podnosiłam wzroku...
Naprawdę
go pokochałam. Każdy drobiazg... Jego zawsze ciepłe ciało, cudowne
czarno- brązowe futro z jaśniejszymi fragmentami, jego jasne oczy,
pogodny uśmiech, wzory na jego futrze, jak się poruszał... Wszystko
ciągnęło mnie jak niewidzialne sznurki tylko w jego stronę... Reszta
stawała się mniej ważna...
Nie wiedząc sama co robię, odwróciłam się. Podniosłam wzrok na drzwi.
-Jest już późno, powinnam już iść... Dobranoc Metisie.
Po
wypowiedzeniu tych słów uciekłam, niczym spłoszony zając w stronę
swojego pokoju. Weszłam szybko nawet nie zapalając niczego. Położyłam
się w łóżku wiedząc, że i tak nie zasnę. Moje myśli zjechały trochę na
inną ścieżkę...
(Metis ?)